Pilot rajdowy Piotr Binaś- oktany, moc i adrenalina pod kontrolą.

Technik mechanik, koszykarz , lekkoatleta, kierowca rajdowy. Pilot rajdowy najlepszych w Polsce kierowców rajdowych. Ze sportem związany jest odkąd pamięta- uprawiał koszykówkę (kadra Polski/ junior ) oraz lekkoatletykę (kadra Polski/ junior). W późniejszym wieku zafascynował się sportem motoryzacyjnym o czym poniżej. Jest to Jego największa pasja.
Przedstawiam z przyjemnością wywiad z pilotem rajdowym Piotrem Binasiem.
Dakar jest moim marzeniem, bo jestem jednym z tych wariatów, którzy kochają ten sport.
Marek Gut: Proszę powiedzieć, kiedy połknął Pan motoryzacyjnego bakcyla? A może zdarzyło się coś, co ukierunkowało Pana przyszłość i związało z motoryzacją?
Piotr Binaś: Mając 16 lat byłem z ojcem u mechanika samochodowego. Stał tam rajdowy, kolorowy fiat 126 p. Wzbudził we mnie żywe zainteresowanie i zaprzyjaźniłem się z tym mechanikiem, który to po pewnym czasie zaproponował mi pilotaż. Tak zaczęła się moja przygoda z motoryzacją.
M.G.: Czy zanim został Pan pilotem kierowców rajdowych jeździł Pan sam?
P.B.: Tak, jeździłem 126 p, którego sam zbudowałem jako samochód rajdowy. Moim pilotem był wówczas Edward Jancarz po zakończeniu swojej potężnej kariery żużlowej. Następnie jeździłem 125 p na rajdach, ale używałem tego auta jako taksówkę. Po prostu zakładałem daszek 'taxi’. Kolejnym etapem były już rajdy samochodowe, w których postanowiłem być profesjonalnym pilotem. Nauki pobierałem u Macieja Wisławskiego. I tu nastąpiły moje największe osiągnięcia od M.P. do M.E. Pilotowałem takich kierowców jak Stanisław Lisowski, Roman Uchański, Dariusz Andrzejewski, Marek Zając, Krzysztof Hołowczyc, Piotr Chodzeń, Klaudia Podkalicka.
M.G.: Uczestniczył Pan w wielu rajdach . Proszę wymienić, który rajd wspomina Pan najbardziej?
P.B.: Wiele było ciekawych imprez. Pamiętny rajd odbył się w Łodzi w 2005 roku. Jadąc ze Stanisławem Lisowskim wyskoczyliśmy na torze motocrosowym w powietrze lecąc na wysokości koron drzew. Po wylądowaniu miałem wstrząśnienie mózgu i uraz kręgosłupa. Mieliśmy sporo szczęścia.
M.G.: Z pewnością było wiele ciekawych czy śmiesznych sytuacji na trasach. Opowie Pan jakąś anegdotę?
P.B.: Śmieszna sytuacja jest związana z wyżej wspomnianym lotem. Z GKSS zadzwoniono do nas, że zdaliśmy egzamin na licencję lotników, ale nie wydadzą ich nam, ponieważ wolą nas widzieć na ziemi. Prawdopodobnie był to najwyższy skok w historii rajdów samochodowych.
M.G.: Czy trudno być pilotem kierowcy rajdowego? Jakie trzeba mieć do tego predyspozycję?
P.B.: Myślę, że nie jest trudno być pilotem rajdowym. Na pewno trzeba ogarnąć strach, zachować zimna krew w sytuacjach niebezpiecznych, znać trochę mechaniki, mieć dużo intuicji i…cwaniactwa. Oczywiście ważne jest zaufanie do kierowcy.
M.G.: Co Pan pociąga w byciu pilotem?
P.B.: Kierowca rajdowy odpowiedziałby tak samo- adrenalina, rywalizacja, szybkość w terenie.
M.G.: Praca pilota jest bardzo odpowiedzialna. Kierowca rajdowy musi mieć do Pana 100% zaufania. Trudno jest stworzyć dobry zespół?
P.B.: Jak wspomniałem tu zachodzi zależność między kierowcą a pilotem. Kierowca musi mieć 100% zaufanie do pilota i odwrotnie. Po dwóch, trzech rajdach, albo się dogadujemy, albo rozstajemy. Zatem niełatwo jest stworzyć zgrany zespół.
M.G.:Jednym z kierowców, z którym Pan jeździł jest Marek Zając. Jak się Panu z nim jeździło?
P.B.: Z Markiem jeździło mi się znakomicie. Uważam, że tworzyliśmy zgrany zespół, któremu przewodniczyła ta sama myśl podczas pokonywania Osów. Ufam działaniom Marka- jedzie bardzo szybko, dobrze technicznie jednocześnie zachowując margines bezpieczeństwa.
M.G.: Proszę powiedzieć na zakończenie ,kilka słów o Dakarze. Jest to przecież marzenie każdego kierowcy i pilota rajdowego.
P.B.: Dakar to marzenie każdego kierowcy i pilota. Jest to długi, trudny rajd tylko dla twardzieli. Przed Dakarem byłem na treningu z zespołem Poland National Team w Maroku. Mimo, iż to była namiastka rajdu Dakar to proszę mi wierzyć, że pasowałoby tu określenie 'pot, krew i łzy’. Owszem, Dakar jest moim marzeniem, bo jestem jednym z tych wariatów, którzy kochają ten sport.
M.G.: Dziękuję bardzo na wywiad, życzę spełnienie motoryzacyjnych marzeń i do zobaczenia 29.03. na imprezie „POMORZE może- oktany, moc i adrenalina”!
widzę, że zapowiada się bardzo fajna impreza 🙂 🙂 🙂
Właśnie skończyłem czytać „Piekło Dakaru” Krzysztofa Hołowczyca. Mistrz Hołek potwierdza w tej książce fundamentalne znaczenie pilotażu i wzajemnego zaufania w rajdach. Oby pan Piotr spełnił swoje marzenie i doprowadził do mety Dakaru jakiegoś znakomitego kierowcę.
Znam z kilku rajdów Pana Piotra,świetny pilot. Chętnie był przyszedł na imprezę, ale trochę daleko . Raffi z Krakowa.
I kto by pomyslal, ze polnoc stanie sie osrodkiem motoryzacyjnym, i to bez fabryki samochodow. Pomorze rocks!
Nic dodać nic ująć – więcej takich wywiadów pszę!
mam nadzieję że będziesz w stalowej woli:)